Najpierw trochę pozanudzam....
Ponieważ wiele, wiele lat temu urodziłam się i wychowałam na wsi, zawsze moim marzeniem było zamieszkać w mieście,mieć ogrzewanie i wodę,nie dźwigać wiader ze studni i budzić się zimą w ogrzanym pomieszczeniu.Kiedy wreszcie zamieszkałam w tzw. bloku,byłam przez parę lat szczęśliwa.Ale coś ciągnęło mnie do natury,czego rezultatem było nabycie działki w rodzinnym ogrodzie działkowym.Tu mogłam się wyżyć !!!!Olbrzymią frajdę sprawiało mi grzebanie się w ziemi, sianie, sadzenie,podglądanie,jak rosną roślinki.Mogłam godzinami opowiadać znajomym o moim kawałku raju.Eksperymentowałam z różnymi roślinami ozdobnymi, bawiłam się tworzeniem nowych grządek,tworzyłam przetwory z własnych warzyw.Kiedy zabrakło mi działki, to tak jakby zabrano mi kawałek mojej osobowości. Na wiosnę zwłaszcza, gdy w ogródkach zakwitają pierwsze kwiaty, czuję wielką nostalgię.Dlatego lubię oglądać cudze działki i ogródki.... i zazdrościc ich właścicielom :)
Dziś, z racji zaproszenia na spotkanie robótkowe,mogłam podziwiać ukwiecone otoczenie domu Basi W.Oto kilka fotek:
A teraz o spotkaniu.Niestety, w mały gronie tym razem.
W taki upał (ponad 30 stopni) przyjemnie było posiedzieć w cieniu pod osłoną winorośli.Obie Basie dziergały na drutach, ja zaś "męczyłam" swoje szydełkowe wdzianko.A to dzieła gospodyni spotkania:białe wdzianko z nici o nazie Kamilka i koralikowa biżuteria.Piękne, prawda?
Mam nadzieję przy najbliższej okazji pokazać ogrody drugiej koleżanki. Swoich nie pokażę, bo nie posiadam...hehehehe...a na balkonie w tym roku nic mi nie wyrosło.
A na razie pozdrawiam.