Basia K. kontynuowała dzieraganie zaczętej wcześniej bluzki w dwóch odcieniach fioletu włóczki bawełnianej.
Ja natomiast zaczęłam kolejną bluzkę ,tym razem z włóczki w kolorze białym, ale też z szarymi paskami .
Jak widać, nadal dziergamy na okrągło drutami z żyłką.Jest to o tyle lepsze, że nie wymaga zszywania, ale też można- w zależności od ilości posiadanych nici - regulować długość.W moim wypadku konieczność dodania drugiego koloru wynika stąd, że miałam tylko 2 motki białego Gucia Natura.
Chciałam pochwalić się ostatnio wyhaftowanym obrazkiem, ale w żaden sposób nie potrafię zrobić dobrego zdjęcia.Nie mam pojęcia dlaczego, próbowałam na różne sposoby.Wiem, mój aparat nie jest z tych z górnej półki i już niemłody, ale inne zdjęcia jakoś wychodziły, natomiast ten biało-szary zamek nie chce być fotogeniczny.Trudno, niech już taki zostanie, na dowód,że jednak coś nadal haftuję. Może w oprawie będzie prezentował się lepiej.
O proszę, a tu zdjęcie wyszło nieco lepiej.Ostatnio haftuję pojedynczą nitką muliny na gęstej kanwie,efekt ciekawszy, a duża oszczędność nici...heheheh...
Niestety, w tym roku nie zrobiłam nic świątecznego,żadnych zajączków, jajeczek, kurek...Może jeszcze znajdę chwilę, żeby jakiś drobiażdżek przygotowacć.Zobaczymy.
A na razie kończę i pozdrawiam odwiedzających mój blog (jeśli takowi są,bo żadnych komentarzy nie widzę).
Takie spotkania muszą być wspaniałe. Ja mam jedną koleżankę co od czasu do czasu sie spotkamy ale dzieciaki jej i obowiązki raczej nie pozwalaja na wspólne robótki wię tylko poplotkujemy pochwwalimy się swoimi pracami herbatka i po wszystkim....
OdpowiedzUsuńKochana Jadziu ja zawsze zaglądam na Twój blog. Nie zawsze zostawiam kom,entarz bo czasem wpadam na chwilunie... :) Teraz choroba mnie rozłożyła... :( Lęże w łóżku drugi dzień z temperaturą i okropnym bólem gardła, że śliny przełknąć nie mogę. Także nadrabiam zaległości blogowe... Ale sił mi brak przez tę anginę...
Niestety kolejne ciężkie i smutne świętami przed nami. Jakby mało było tego co nas spotkało to jeszcze się rozłożyłam na same święta... Aj sam problemy... Najpierw mama chorowała, teraz Tato leżał z gorączka 39 st... Nawet pisać się już nie chce... Chyba jakieś fatum nade mną wisi bo już inaczej się tego nazwać nie da...
Niestety nawet Zajączka zaopatrzyć nie mogę by poleciał w świat bo w łóżku bez sił z antybiotykiem tkwię... Mam nadzieję, że mi się poprawi na tyle bym choć do Rodziców mogła jechać w święta, bo jak nie to chyba tego nie przeżyję... Na szczęscie w piątek zdążyłam z siostrą mamie zrobić porządki wiosenne okna, firanki, kurze, meble itp...
Także Jadziu piękne prace i hafciki też super. Obrazy w oprawie nabierają zupełnie innego wyglądu. także czekam na odsłonę w oprawie.