Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 września 2013

Duża serweta

 
Wreszcie !!!!!!
Od kilku miesięcy dziergałam wieeeeelką serwetę.Zaczęłam bodajże wiosną.Całość składa się z 54 kwadratów łączonych metodą pachworka,na brzegach niewielka koronka.Zużyłam 7 motków nici o nazwie Hemera (560 m/100g ).Wykonanie 1 kwadratu zajmowało mi 1,5 godziny (cienka nitka, szydełko 1,3 mm ).Łatwo policzyć, ile czasu spędziłam nad tą robótką.Oczywiście,nie dziergałam cały czas, były duże przerwy, czasem kilkutygodniowe,bo miałam dość tego dłubania.Ale gdy sumienie zaczynało mnie dręczyć,że ta serweta, biedaczka, tak sobie leży na półce i czeka na mnie, znów brałam się do roboty. Wreszcie udało się dojść do finału i oto jest.
 


 
 

 
 
 
A tu już na stole u właścicielki.Przyznam,że wygląda imponująco.Może nieskromnie,ale powiem,że jestem dumna z tego dzieła.
 
 
 

 Wymiary: 200 x 120 cm.

Oj,szybko na pewno nie zabiorę się za taką dużą rzecz.Ale coś niewielkiego na pewno wkrótce zacznę.Może z tych nici, które dostałam od Muszelki?

Pozdrawiam.
 
 
 

 
 
 

środa, 11 września 2013

Lektury

 
 
Najpierw o lekturach.
Jakiś czas temu przeczytałam niezwykle ciekawą powieść Lisy See "Marzenia Joy".Jest to opowieśc o młodej Chince, urodzonej w USA,która wraca do Chin odnalaźć swego ojca.Razem z nim zamieszkuje na wsi,w czasie Rewolucji  Kulturalnej,podczas rządów Mao Zetunga.Niefortunne reformy tego przywódcy doprowadzają państwo, głównie chłopów,do ogromnego kryzysu i śmierci głodowej kilku milionów Chińczyków.Na pomoc córce przybywa do Chin matka, odnajduje Joy i dzięki pomocy przyjaciół udaje się im uciec z tego kraju i wrócić do USA.Książka daje szeroki obraz kultury i zwyczajów  Państwa Środka,jest wstrząsająca ze względu na ogrom nędzy i śmierci.
 
Od kilku dni czytam kolejną powieść tej autorki, jak się okazało, są to wcześniejsze losy matki Joy i jej ciotki.Jako młode dziewczyny,wychowane w bogatym domu w Szanghaju, zostają bez ich zgody wydane zamąż za dwóch braci Chińczyków,żyjących w USA i mają z nimi pojechać za ocean.Jednak
wybucha wojna z Japonią, dziewczęta tracą rodziców, zostają okrutnie potraktowane przez zwycieskich żołnierzy japońskich, lecz w końcu trafiają do Los Angeles.Tu, w chińskiej dzielnicy, toczą się ich dalsze losy.W drodze May rodzi dziewczynkę, właśnie Joy, lecz oddaje ją starszej siostrze,która uznaje dziecko za swoje i wychowuje.Powieść kończy się w momencie, gdy dorosła Joy poznaje swoje pochodzenie i w odruchu buntu przeciw matce i ciotce postanawia wyjechać do Chin. 
 
 
 
A teraz robótkowo.Taki maleńki drobiażdżek wydziergany przez jedno popołudnie.Moja stara lampka otrzymała nową szydełkową sukienkę z kolorowych kordonków.
 
 

piątek, 6 września 2013

Powiedzonka Danielka

No,ja nie mogę!!! Uśmiałam się dziś ze zmyślności mojego wnuka,oj, uśmiałam.Muszę to koniecznie komuś opowiedzieć.

Mama Danielka przypomina mu znany wierszyk:
     mama: "leci osa koło..."
     Daniel: "nosa";
     mama: "leci mucha koło..."
     Daniel: "ucha";
     mama: "leci pszczoła koło..."
     Daniel: "czoła";
     mama:  "leci bączek koło..."
     Daniel (po chwili namysłu): "...pupy !"
  -----
   Daniel z mamą wracają do domu.Właśnie pracownicy MPO zabierają kontener ze śmieciami do wypróżnienia.Na ten widok Daniel w płacz: "Zabrali mój kochany zielony śmietnik".uspokoił sie dopiero gdy zobaczył nowy pusty kontener.
-----
   Podczas pobytu u babci (czyli u mnie) mówi: "Tęsknię za moją mamą.To moja jedyna kochana mama."

niedziela, 1 września 2013

Kolejny sweterek

   


 
Kolejny sweterek skończony.Zdjęcia nienajlepsze,chyba mój aparat zaczyna się psuć.Ciekawa włóczka o nazwie HobbyYarn,w składzie moher,wełna i akryl.Przy zakupie włóczki podobała mi się kolorystyka, to moje ulubione kolory jesieni,jednak w trakcie dziergania okazało się,że te barwy nie układają się ciekawie. Za to muszę powiedziec,że struktura nitki jest praktyczna, nie skręcana, tylko tak jakby przędziona,dlatego gładko schodzi z drutów.Dużo w motku,500m/100g.Zużyłam jedynie 3 motki.
 
Przede mną jeszcze parę rzeczy do skończenia.A już mi się marzy wizyta w pasmanterii,ponieważ znalazłam ciekawe rzeczy do zrobienia szydełkiem.Oto kilka:



 
 
Bardzo podoba mi się zwłaszcza ta ostatnia bluzeczka.O ciekawym naszyjniku nie wspomnę :)Modele ściągnęłam z blogu Elizabeth .
Pozdrawiam oglądających  (moje Basie, buziaczki) i zapraszam do pozostawiania komentarzy.
 

sobota, 24 sierpnia 2013

Letnie dzierganka

No wreszcie.Przez całe lato nie udało mi sie skończyć żadnej robótki,za to zaczynałam wciąż nowe.Teraz powoli finalizuję.Na początek ponczo,zresztą -heheheh...-zaczynane najpóźniej.



 
Ponczo wykonane jest z nici o nazwie Kalina (podobno nowość ),w składzie akryl z jedwabiem wiskozowym.W sumie ciekawa włóczka,z lekkim połyskiem,ale trudna do dziergania szydełkiem, bo bardzo czepia.Zużyłam 40 dag,nie miałam wiecej,dlatego frędzle takie ubogie.
 
 Na blogu u Maranty znalazłam ciekawy pomysł na włóczkową biżuterię."Ukradłam" ten pomysł i w ten sposób przez jedno popołudnie bawiłam się szydełkiem.Powstały takie oto dwa cudeńka.
  
 




W najbliższym czasie postaram się skończyć następne zaczęte rzeczy.Na pierwszy plan pójdzie sweterek,zostało mi do zrobienia pół rękawa.
Pozdrawiam odwiedzających.

niedziela, 14 lipca 2013

Wdzianko szydełkowe

   Wreszcie mogę powiedzieć,że tego roku udało mi się coś skończyć :) A to chyba dlatego,że robiłam nie dla siebie.Nawet,jak na mnie, dość szybko to poszło.
    Jest to wdzianko z czarnej włóczki o nazwie Alona Light, 360m/100g,szydełko 2,5mm.Wzór kombinowany, góra łączone kwadraciki.Zużyłam 400g.

  


 


  A tu już na właścicielce tego wdzianka  (kolor przekłamany,zdjęcie robione na zewnątrz):

 
 
  Mam pytanie do zaglądających na mój blog.Doszły mnie słuchy,że bardzo trudno zamieścić komentarz.Czy ktoś też miał takie problemy?Jeśli tak,proszę powiadomić mnie mailem.

Pozdrawiam.

poniedziałek, 8 lipca 2013

O hafcie i książkach

  Obrazek "Ostatnia wieczerza"powoli "rośnie".Wydawałoby się,że haftowanie jednym kolorem jest łatwe.Ale nie czarną mulina i nie na bardzo drobnej kanwie.Trzeba mieć dobre oświetlenie i solidne szkła na oczach.Cieszy mnie,że aczkolwiek powoli, treść obrazka wyłania się już.
    
      


  A teraz trochę o lekturach.

    Jakiś czas temu odkryłam Nicolasa Sparksa.Najpierw,podczas pobytu u córki w USA, obejrzałam ekranizację "Pamiętnika".Film bardzo mi się podobał,ale szybko o nim zapomniałam.W jakiś czas potem córka opowiadała mi,że od zaprzyjaźnionej Amerykanki pożycza  kolejne powieści Sparksa
i  czyta  w wersji oryginalnej.Poradziła mi, bym poszukała w bibliotece,  ponieważ książki tego autora są tłumaczone w wielu językach.Poszukałam.Trafiłam właśnie na "Pamiętnik". I zakochałam się.Kolejną pozycją był "Ślub",potem kupiłam kilka innych tytułów.Sparks pisze wyjątkowo lekko, przystępnie,a przy tym potrafi poruszyć najgłębsze pokłady uczuciowości, wyjątkowo jak na mężczyznę rozumie psychikę kobiet.I choć jest to literatura raczej niższego lotu, typowe wyciskacze łez, to od czasu do czasu chętnie sięgam po nią.Wydaje mi się,że jednak "Pamiętnik" jest najlepszy, film  obejrzałam kilkakrotnie,inne ekranizacje powieści Sparksa też.Następne tytuły już nie są tak dobre. Pojawia się schematyzm.Ale mimo wszystko czyta się lekko.
    A dziś zaczęłam kolejną powieść Sparksa (w Polsce wydana w 2012).